Kompot z kwiatów czarnego bzu

Maj pędzi jak oszalały. Mam wrażenie, że wszystko kwitnie naraz, a ja z niczym nie zdążę 😉 Rzepak już przekwitł, w polu maki choć wydawało mi się, że to raczej w czerwcu powinny kwitnąć … No i rozkwitły czarne bzy. Mus było wybrać się gdzieś w dzikie miejsce, gdzie z dala od ulic rosną czyste okazy 🙂 Piękny zapach, nie wiadomo czy to bez czarny czy akacja tak słodko pachnie, albo wszystko razem.

Przyznam, że nie chce mi się robić syropu z czarnego bzu, ale skusiłam się jednorazowo na kompot z kwiatów czarnego bzu 😀 Z dodatkiem soku z cytryny oraz świeżej mięty, wspaniale  pachniał i równie dobrze smakował. Jeśli ktoś nie zna tego smaku, naprawdę warto spróbować, tym bardziej, że materiał dostępny powszechnie za darmo! Kiedyś bardzo często gotowałam dzieciom kompot zamiast sklepowych soków. Chyba najlepiej schodził z jabłek, mieliśmy tego pod dostatkiem. To zawsze trochę zachodu, ale domowe posiłki i napoje to najlepsze co możemy podarować swojej rodzinie.

Na pewno zrobię jeszcze Sok z czarnego bzu, przepis sprawdzony a i w użyciu był często, dlatego należy koniecznie uzupełnić zapasy w spiżarni! Polecam też Syrop miętowy – świetnie nadaje się na przetwory lub do picia na bieżąco.

Przy okazji przygotowywania wpisu odkryliśmy bardzo urokliwe miejsce z mnóstwem drzew, krzewów, łąką i stawami, ach, było na co patrzeć! Bardziej obszerny materiał ukaże się wkrótce …

Tymczasem skromna, sielska stylizacja – stary taboret i ikeowskie szklanki 😛 Szklanki mogłam wziąć inne, trudno się mówi 😀

Kompot z kwiatów czarnego bzu