Miłość różne ma oblicza i jest motorem napędowym naszych działań. Dodaje skrzydeł i wiary w siebie, a często też nadaje sens naszemu życiu. Chyba rozumiesz co mam na myśli?
Myślę, że niewiele osób wie, że mój blog wcale nie powstał z miłości do blogowania. Ani też z miłości do gotowania. Jedyna miłość, która mnie tu przywiodła to miłość do fotografii.
Nie od razu ją odkryłam, bo po drodze była jeszcze miłość do malowania. Ale brakowało mi do niej cierpliwości. Dobre zdjęcie zrobię w kilka minut – obraz – w kilkanaście dni.
Kot jest domowy na tyle, na ile mu to odpowiada
Amatorsko fotografuję od kilku lat – dzieci, koty, kwiatki – co tam się nawinęło 😉 Ale im więcej zdjęć robiłam, tym więcej rzeczy dostrzegałam, oczywiście to analizując. Analiza to podstawa, pozwala Ci zauważać błędy ale też i postępy. No hola, ale miało być o kotach.
Nawet mały kot jest lwem we własnym legowisku
Moja kolejna wielka miłość (oprócz rodziny oczywiście) to koty. Ja w ogóle bardzo lubię zwierzęta i nie wyobrażam sobie bez nich życia. Jednak moje serce podbiły koty. Ever forever. Koniec. Kropka. Z gustami, albo raczej z miłością się nie dyskutuje. Miłość jest ślepa.
Zawsze jak pojawiał się jakiś nowy kot w otoczeniu (niekoniecznie mój) musiała być kocia sesja. A najlepiej kocia stylizacja. Tak, na punkcie stylizacji mam bzika (albo kota), na punkcie kotów też 😉
Dlatego ten post zawiera tylko kocie foty, a o kocim żywieniu za chwilę.
W moim życiu było już sporo kotów, czasem 2-3 naraz. W dzieciństwie pamiętam, że tych kociąt i kotek je rodzących było dużo. Za dużo. Kotki rodziły, a maluchy gdzieś potem zabierane przez dzieciaki z piwnicy w bloku (tam była kocia baza) znikały. Zawsze miałam o to pretensje do rodziców, że tego nie przypilnowali. Ale w głębokim PRL- u nikt nie myślał o sterylizacji czy kastrowaniu kotów. Na szczęście to się zmieniło.
Rozkazałem kotu, a kot przekazał rozkaz swemu ogonowi
Nasze kotki zaczęliśmy kastrować zaraz po tym jak jedna z nich zachorowała na raka i oczywiście zmarła. Prawdopodobnie najbardziej przyczyniły się do tego hormony, które jej podawaliśmy, żeby hamować ruję (kto ma kotkę w domu wie jaka to męka dla niej i dla otoczenia). Niestety nikt nas wtedy nie uświadomił, a myślę, że zakichanym obowiązkiem weterynarza jest udzielać rzetelnych informacji zanim poda się takie świństwo kotce 🙁 Antykoncepcja hormonalna nigdy nie była i wątpię czy kiedykolwiek będzie bezpieczna. Nas kobiet również to dotyczy. Ale czy lekarz Ci to powie?
Kocury, które zdecydowaliśmy się wychowywać także kastrowaliśmy. Po pierwsze dlatego, żeby był w domu spokój jako taki i żeby nie dokuczały naszym kotkom (wiesz co mam na myśli 😉 ), po drugie dlatego, żeby nie znaczyły terenu w domu, brzydko pachnącym moczem (robią to nawet jak wychodzą na zewnątrz) i po trzecie, żeby nie miały zapędów do walk terytorialnych z innymi kocurami. Wiem coś o tym, bo jako dziecko napatrzyłam się na kocura, który ciągle gdzieś przepadał (za kotkami), a potem wracał wychudzony i często poraniony w walce z kocimi rywalami.
Najmarniejszy kot jest arcydziełem
A jeszcze całkiem niedawno, żal mi było patrzeć jak u jednej z koleżanek na wsi, zobaczyłam starego kocura, który całą głowę miał dosłownie w bliznach po takich walkach. A przecież wystarczy kastracja i problem z głowy.
Kastrować czy sterylizować?
Do tej pory uważałam, że kotki się sterylizuje, a kocury kastruje. Ale nie jest to prawdą. Kastracja polega na usunięciu w całości jajników u kotek, a jąder u kocurów. Natomiast sterylizacja odbiera jedynie zwierzęciu płodność przez podwiązanie jajników lub nasieniowodów. Koty nie są płodne, ale produkcja hormonów jest nadal aktywna, co nie wyklucza popędu płciowego, agresji i znaczenia moczem terenu u samców oraz wokalizacji (czyli wycia haha) w czasie rui u samic.
Niewykastrowany samiec wychodzący na dwór w okresie rujowym potrafi zapłodnić kilkanaście kotek. A to już oznacza kilkadziesiąt bezdomnych maluchów. Niedożywionych i zarobaczonych, które najczęściej umierają śmiercią głodową najbliższej zimy. Albo w najlepszym razie kończą w schronisku. Pamiętajmy, że nasza nieodpowiedzialność może przyczynić się do bezsensownego cierpienia tych zwierząt. Jeśli nie prowadzimy hodowli – kastrujmy.
Pomimo, iż koty są raczej delikatnymi stworzeniami, które mogą cierpieć na wiele dolegliwości, nigdy nie stwierdzono przypadku bezsenności
Czasem właściciele kotów obawiają się, że po kastracji zwierzę utyje. Z moich trzech kotów jeden utył (ale dopiero na starość), drugi był zawsze chudy, a trzeci zimą tyje, a latem chudnie 😉 Nie ma reguły. Jeśli koty wychodzą na zewnątrz i mają zapewniony ruch, nie utyją chyba, że są przekarmiane. Tym, które żyją tylko w domu (np. w bloku) można zapewnić ruch przez zabawę. U nas hitem jest wędka zakończona ptasimi piórkami!
No i dochodzimy wreszcie do kwestii odżywiania. Czym karmić kota??
Gdy kota nie ma, myszy harcują
Najlepiej byłoby świeżym mięsem i/lub rybą. Bardzo świeżym, bo koty nie jedzą padliny (w przeciwieństwie do psa). Chuda wołowina, baranina, drób oraz serca z podrobów. Wątróbka w małych ilościach ze względu na wit. A i D, które w nadmiarze szkodzą kotom. Ryby są cennym źródłem białka, ale nie należy z nimi przesadzać ze względu na zawarty w nich wapń, który może powodować tworzenie się kamieni w pęcherzu moczowym. Pamiętajmy jednak, że surowe mięso często naraża na skażenie pasożytami. Więc tu należałoby mieć na uwadze profilaktykę przeciwpasożytniczą.
Do tego świeża woda (żadne mleko!). Kot nie jest cielakiem, w naturze nie pije mleka choć oczywiście często je lubi 😉 W ogóle zwierzęta często lubią „ludzkie” jedzenie i potem chorują na ludzkie choroby. Ciekawe, nie? Woda najlepiej filtrowana lub przegotowana, często wymieniana (mój kot oczywiście najchętniej pije odstaną kranówę z konewki dla kwiatów 😀 ).
Niektóre mruczki bardzo lubią warzywa, chociaż nie trawią roślin i nie przyswajają z nich wartości odżywczych. Można je podawać w niewielkich ilościach, ale ugotowane. Mój kocur czasem podkrada mi kawałki sałaty – myślałam, że dla zabawy, ale on ją zjada!
Koty są czułymi panami, tak długo dopóki znamy swoje miejsce
Trawa jest kocim przysmakiem. Reguluje trawienie i działa jak środek wymiotny. Pozwala pozbyć się kotu sierści, która zalega w żołądku po lizaniu futerka. Dobrym rozwiązaniem są też gotowe preparaty „odkłaczające” np. w postaci pasty lub chrupek. Sprawiają, że sierść przechodzi przez układ pokarmowy nie zalegając w żołądku i nie powodując wymiotów.
ABC karmienia
1. Karm kota w tym samym miejscu i o tej samej porze. Koty nie lubią zmian.
2.Posiłki powinny mieć temperaturę pokojową.
3.Nowości żywieniowe wprowadzaj powoli. Nie zmieniaj nagle kociej diety.
Zakazana lista!
1. Cebula, czosnek, por. Nawet niewielkie ilości mogą spowodować poważne problemy żołądkowe.
2. Białko jajek. Może doprowadzić do problemów skórnych i z sierścią, a także zahamować wzrost u kociąt. Zawiera enzym, który blokuje przyswajanie biotyny.
3. Czekolada. Może być nawet trująca! Zawiera teobrominę, którą organizmy zwierząt wchłaniają bardzo wolno. Wątroba przekształca ją do toksycznych substancji, które destrukcyjnie wpływają na układ pokarmowy, mózg i serce.
4. Kości i ości. Mięso czyścimy, gdyż mogą one uszkodzić błony śluzowe kota lub przebić żoładek czy jelita.
5. Wędzona ryba. Zawiera zbyt dużo soli, która jest szkodliwa dla kocich nerek.
6. Karma dla psów. Psy mają inne potrzeby żywieniowe niż koty, pilnujmy żeby zwierzaki nie podjadały sobie z misek. Kotom psia karma nie służy.
Jeśli chodzi o moje koty to każdy je trochę inaczej. Surowe mięso lubiły wszystkie, ale gotowane już niekoniecznie. Miałam kotkę, która nigdy w swoim życiu nie jadła mokrej karmy tylko suchą plus mięso (a żyła 13 lat). Z racji tego, że od 6 lat mięsa nie jemy, to i koty rzadziej dostają coś świeżego (oprócz tego co czasem upolują niestety 😉 ) Pozostaje więc gotowa karma. Nie będę tu odkrywcza 😉
Niestety większość gotowych karm dostępnych w sklepach to kocie fast foody 🙁 Jak dobrze poczytasz skład, to stoi jasno: mięsa 4 – 8 % (??!!) lub czegoś co jest mięsnym odpadem typu kopyta (?). Reszta to węglowodanowa papka, która nie służy mięsożercy jakim jest kot. Jeśli nie chcesz co chwilę kupować mięsa jak ja, poszukaj dobrej karmy. Nie ulegaj słodkim reklamom. Twój kot na pewno zasługuje na wysokobiałkowy posiłek, więc to na Tobie ciąży odpowiedzialność za jego zdrowie.
Ja jestem ciągle w fazie testów. Znalazłam dobrą karmę firmy Cosma, puszki i saszetki. Są w różnych smakach i przystępnej cenie. Nie podaję sklepu, bo w internecie znajdziesz bez problemu. Moje koty zdecydowanie wybrały tuńczyka, choć i kurczak i tuńczyk jest znakomity w konsystencji i zapachu. Widać prawie same mięsne kawałki. Zresztą producent deklaruje taki skład:
Tuńczyk (karma kompletna): tuńczyk (48%), tłuszcz drobiowy (2%), ryż (1%), trifosforan wapnia (0,4%), chlorek potasu (0,28%), siarczan wapnia (0,15%), woda przegotowana (46,8%).
Składniki dodatkowe: witamina A (9000 j.m./kg), witamina D3 (335 j.m./kg), witamina E (49 mg/kg), tauryna (985 mg/kg). Dodatek technologiczny: guma kasja (4900 mg)
Kurczak (karma uzupełniająca): mięso z kurczaka (45,4%), ryż (1%), chlorek potasu (0,18%), woda przegotowana (52,6%).
Składniki dodatkowe: dodatek technologiczny: guma kasja (3150 mg)
Oczywiście smaków jest więcej, u mnie te dwa schodzą najlepiej. No i okazuje się, że karma w puszcze jest bardziej treściwa niż w saszetce, a różnica w cenie niewielka 🙂
Pies przyjdzie na zawołanie, kot odbierze wiadomość i skontaktuje się z tobą w wolnej chwili
Ostatnio przerzuciliśmy się na nową karmę o nazwie Animonda Carny, ponieważ ma w swoim składzie taurynę, która występuje głównie w mięsie dziko żyjących gryzoni. Tauryna to niezbędny dla życia aminokwas, którego organizm kota nie jest w stanie wyprodukować samodzielnie w wystarczającej ilości. Długotrwały niedobór tauryny może mieć niekorzystny wpływ na przemianę materii kota, a także prowadzić do problemów ze skórą i sierścią. Może też spowodować ślepotę, degenerację siatkówki, choroby serca, zaburzenia układu rozrodczego u kotek, obniżenie wzrostu u kociąt, zaburzenia ośrodkowego układu nerwowego, deformację kręgosłupa u dorastających kotów oraz zaburzenia systemu odpornościowego. Sporo tego, hmmm.
Można też kupić samą taurynę i podawać kotu z jedzeniem lub … dostarczać mu regularnie szczury i myszy 😀
Szczęśliwy jest dom, w którym mieszka chociaż jeden kot
Jeśli chodzi o karmę suchą to chyba bezkonkurencyjny jest Purizon – 3 smaki i naprawdę doskonały skład – tu pozostaniemy wierni (ja i moje koty) :
*70 % wyselekcjonowanych ryb i mięsa
*30 % owoców, warzyw i ziół
*0 % zbóż
*44 % białek
*Wysoka zawartość wartościowych kwasów tłuszczowych Omega 3 i Omega 6
*Staranny proces produkcji
*Bez sztucznych konserwantów, wypełniaczy, barwników
*Nie zawiera laktozy ani glutenu
Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku
Koty chorują na wiele chorób, nie jestem weterynarzem więc nie będę wchodzić w szczegóły. Najszybciej zauważymy objawy podobne do ludzkiej grypy jak katar, kaszel, biegunka czy wymioty. Może pojawić się gorączka. Wtedy jak najszybciej udaj się do weterynarza. Kiedyś oprócz kichania u kotów, zauważyłam „wyłupiaste” oko – jak najszybciej trzeba podać lek!
Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los
Mój kocurek nie miał żadnych objawów oprócz tego, że stracił apetyt i był osowiały. Stracił też wigor i czułam, że coś „nie gra”. Po dwóch dniach dostał antybiotyk, ale poprawy nie było przez tydzień. Sytuacja była nieciekawa, bo odmawiał nie tylko jedzenia, ale i picia. A kot MUSI jeść. Inaczej może to być dla niego niebezpieczne. Mój jest dobrze „wykarmiony”, ale wtedy boki mu się zapadły i na pewno był już odwodniony, a na próbę podawania wody pipetą reagował histerycznie. Co wtedy?
Chory kot często szuka odosobnienia, chowa się, śpi dłużej niż zwykle. Jest apatyczny i nie ma apetytu. Może być wystraszony lub nawet agresywny. Po wizycie u weterynarza należy zapewnić mu spokój i ciepło. Często podawać wodę. Gdy nie chce pić – dodawać płyn do mokrej karmy i zachęcać co jakiś czas do spróbowania choćby niewielkich ilości. Kot często nie chce jeść, gdy nie czuje zapachu przez zainfekowane drogi oddechowe. Podgrzej pokarm, będzie miał bardziej intensywny zapach. I za każdym razem podawaj świeżą porcję na czystej miseczce.
Kobiety i koty zawsze robią, co chcą, więc mężczyźni i psy niech się z tym pogodzą
Jeśli chodzi o wybór kota rasowego, nie mam w tej kwestii doświadczenia. U nas zawsze pojawiały się uliczne znajdy, a ostatnie dwa wybrałam od znajomych. Szlachetnie z pewnością jest wziąć kota ze schroniska, polecam to jednak tylko doświadczonym „kociarzom”. Mnie marzy się jeszcze brytyjski niebieski. Wprawdzie mój rudy słodziak ma krótką, gęstą sierść i jest dosyć puchaty – póki co mówię, że to „brytyjski pomarańczowy” 😉
Znowu się drapiesz?!
Mruczki wychodzące na zewnątrz często łapią pasożyty. U nas udręką są pchły i wiosną kleszcze. W środku miasta! Podejrzewamy, że kleszcze są przywożone z drewnem, którym palimy w kominku. Co robić? Zachować czujność i sprawdzać kocie futro od razu jak przyjdzie do domu. Kleszcze zanim się wbiją często chodzą z wierzchu futra i wtedy łatwo je złapać. Można wyczesać futerko gęstym grzebieniem. Gorzej z pchłami – te są bardzo szybkie. Kąpanie niewiele pomaga, przerabiałam to wiele razy. Jeśli pcheł nie ma dużo wystarczy obróżka i po pewnym czasie znikną. Zazwyczaj mają gdzieś legowisko na zewnątrz i zapach obróżki sprawi, że nie będą już wskakiwały na kota. Gdy jest ich zbyt dużo lepiej zastosować krople na kark – porażają układ nerwowy pcheł, kiedy napiją się krwi. Czasem lepiej gdy aplikację przeprowadzi weterynarz – krople nie mogą się rozlać po futrze, zwłaszcza w miejscu gdzie kot może je wylizać! Kiedyś nasze dwie kotki przyniosły tyle pcheł, że zanim się zorientowaliśmy „zadomowiły się” w naszym dywanie. Nie chciałam stosować ciężkiej chemii w domu, więc cierpliwie wyłapywałam je … papierową taśmą. Gdy wyskakiwały na podłogę w poszukiwaniu żywiciela, miałam przygotowane kawałki taśmy, przyklejałam ją na pchły i paliłam. Brrr … Żmudne, ale skuteczne. Posłanie kocie należy regularnie prać. Koce czy inne podejrzane miejsca zainfekowania, również. Podłogi w domu dobrze jest umyć mieszanką 5 litrów wody i 1 szklanki octu.
Jeśli pies wskoczy Ci na kolana to robi to z miłości, jeśli zrobi to kot, to dlatego że tam jest cieplej
Jeśli chodzi o kleszcze – są niebezpieczne, gdyż przenoszą groźne choroby : boreliozę, babeszjozę i zapalenie mózgu. Gdy mieszkasz blisko lasu, a kot przebywa często na zewnątrz, warto zainwestować w dobrą obróżkę, jest droga, ale ponoć skuteczna – wiem od rodziny, chociaż istnieje ryzyko zahaczenia np. o gałąź (u nas się to nigdy nie zdarzyło). Ewentualnie specjalistyczne krople, choć to zawsze chemia. Ale z tego co zrozumiałam, to krople działają po ukąszeniu przez pasożyta więc nie chronią przed samym ukąszeniem (?). Gdy zlokalizujesz wbitego kleszcza na skórze, chwyć go pęsetą jak najbliżej skóry i zdecydowanym ruchem bez wykręcania wyciągnij. Miejsce zdezynfekuj.
Co jeszcze? Koty są atakowane przez pchły kocie, psie i ludzkie. Pchły często mogą zarazić kota tasiemcem, a także powodować skórne alergie – potwierdzam.
Zapamiętaj :
– Kotom nie podajemy środków przeciwbólowych dla ludzi! Mogą powodować krwawienia w układzie pokarmowym lub być trujące.
– Kotom nie podajemy środków na pchły dla psów! Mogą doprowadzić do kalectwa lub nawet śmierci.
Kocich tematów jest jeszcze wiele, być może pojawi się druga część tego postu. Jeśli macie jakieś sugestie – jestem otwarta!
*Część informacji oraz piramidę żywienia zaczerpnęłam z magazynu Kot w domu krok po kroku.
* Cytaty i aforyzmy pochodzą ze strony kar-ma.pl
Ala
2018-01-22 at 20:32Ja od lat mam koty (a raczej one mnie , tak jakoś trafiam na koty w stanie ,ze trzeba brać,żeby przeżyły), już ponad 20 lat temu kastrowałam moje koty (mieszkam na zadupiu ,ale los zwierząt był mi bliski i starałam się dowiedzieć co i jak ). I od tego czasu mam tylko koty domowe , nie wychodzące , na zawał bym zeszła jakby im się coś stało na tej ,,wolności”.
Naczytałam się i od pewnego czasu moje koty nie mają szans na na suchą karmę , tylko dobre(Cosma raczej jako uzupełniająca , to tzn filetówka) puszki (powoli przechodzimy na BARF, moja Siostrzenica część kotów karmi nawet karmówkami- myszy, kurczaki , przepiórki z kośćmi , jak surowe kości nie szkodzą!!! to gotowane są niebezpieczne surowe bezpieczne, słowo honoru) i mięso (różne- tym ze sklepów raczej pasożytów się nie przyniesie , raczej jak koty wychodzą i polują, bo polują na bank na myszy , ptaki). No dla mnie mięso to trochę problematyczne jest ja jestem od ponad 30 lat wegetarianka , moja siostrzenica od urodzenia wegetarianka,a od ponad 10 weganka , ale koty to kot typowo mięsny stwór , najlepiej na surowo , z psami można jakoś inaczej (choć też bardziej mu służy BARF)
Suche jest problematyczne bo koty nie chcą pić,a powinny 50 ml na każdy kilogram . Jak jedzą typu BARF lub/i puszki to jakoś to dostarczają
moje wykastrowane kicie są szczupłe(mają różne budowy -mocne , chudziaki , ale tłuszczu na nich nie widać , nie mają , a to kocice tych worków co widuję u kastrowanych kocic karmionych suchym i złymi puszkami , saszetkami)
Ja do weterynarzy mam średnie zaufanie , szczególnie jak mojej kotce załatwili nerki (po 10 miesiącach walki -żyła dzięki nie weterynarzom , nie dzięki nawet mojej opieki ,ale szczególnie dzięki leczeniu homeopatycznemu i innymi metodami naturalnymi wspomagania, przegraliśmy 🙁 ) Dlatego jeszcze mocniej wstawiam na jak najbardziej optymalne dla nich żywienie ,żeby pomoc weterynaryjna była nam jak najmniej potrzebna
Gosia zen w kuchni
2018-01-23 at 08:46Alu, serdecznie dziękuję za tak obszerny komentarz 🙂 Co do kości – jedna z moich kotek jadła tylko chrząstki, pozostałe nawet tego nie ruszą 😉 więc nigdy ich nie podaję. Na zewnątrz polują, ale raczej dla zabawy i sportu, choć czasem któreś z nich się posili. Czytałam o tym BARFie – dla mnie to zbyt skomplikowane albo jestem zbyt leniwa 😉 podziwiam Cię, że poświęcasz na to tyle uwagi. Co do pasożytów – to obszerny temat, wszyscy się nimi zarażamy nawet nie jedząc mięsa, jaja często są tak małe, że wdychamy je nawet z powietrzem 🙁 Wszystko co surowe też zwiększa ryzyko zakażenia …
Suchy faktycznie jest problematyczny, ale u mnie na szczęście woda cały czas znika.
Pozdrawiam ciepło
Ala
2018-01-23 at 20:19Gosiu , tak pasożyty mogą być(mogę nawet na butach im przynieść) ,ale chciałam tylko napisać,ze to że jedzą surowe nie znaczy ,że będą bardziej zarobaczone.Jest tez szansa ,że będą dzięki dobremu żywieniu bardziej odporne
Polują i zjadają na pewno , pewnie mniej zjadają bo da staja tez w domu.A niestety te żywe są zarobaczone bardziej niż hodowlane zwierzęta, do tego dochodzi ,ze mogą łazić i 30 km od domu , ja wiem ,że nam się wydaje ,że cały czas są blisko , ale to tylko pozory . no te wykastrowane maja mniej podniet ,male niestety moja kuzynka tak twierdziła i dość daleko mieszkała od ulicy , ale Nutka nie miała jeszcze roku (wykastrowana w wieku 8 miesięcy) zginęła zabita przez samochód , a podobno tylko kolo domu się kręciła
Jak nie BARF to warto wyeliminować suche , nie jest dobre i tyle (moje tez od lat jadły Purizon), koty na mokrym/mięsie są też ładniej zbudowane, mojej co była szczuplutka(teraz prawie 5 letnia) jednak ta fałda wylazła na brzuchu , na samych puszkach +mięso wciągu 2-3 miesięcy znikła, nadal jest szczuplutka, ale bez fałdki .Szkodzi suche nie tylko nerkom , ale wpływa tez na trochę nienaturalną budowę ,a myślałam ,ze kastracja powoduje ten worek u kici ,a to suche
Masz racje Gosiu ,ze dobre jedzenie dla kota nie jest droższe niż śmieciowe, niestety weterynarze tez zalecają byle jakie karmy już za ceny z kosmosu 🙂 Mojej znajomej jak kot miał zapalenia pęcherza kazali dawać saszetki jedynie słusznej karmy weterynaryjnej w cenie 5,5 zł za 50 gr , kot miał tego jeść po 4 saszetki na dzień , na mówiłam ją na taką z najwyższej półki( bardzo dobra dla kotów z problemami z pęcherzem czy nerkami) i taniej wyszło 😀
Biznes jest biznes i niestety brak w wiedzy (ja tam od lekarzy tez na temat żywienia nic mądrego nigdy nie usłyszałam)
To my same musimy dbać o naszych braci mniejszych , no mam dylematy bo kocham wszystkie zwierzaki, ale kot ma potrzeby jakie ma, a koty -5 sztuk jakie u mnie mieszkają są moimi oczkami w głowie
Gosia zen w kuchni
2018-01-24 at 08:44Alu, mądrego zawsze miło posłuchać 😀 najcenniejsze w gruncie rzeczy jest doświadczenie. Co do suchego, pomyślę jak je trochę ograniczyć, bo ten jadłyby na wyścigi i też mi się to nie podoba.
Pozdrawiam ciepło!
Marta
2018-01-22 at 19:52Świetny i prawdziwy artykuł Gosiu. Dziękuję za uświadomienie mnie jaka jest różnica między sterylizacją a kastracją do tej pory myślałam zupełnie jak Ty i tu wielkie zdziwienie bo do teraz się zastanawiam co zrobili mojemu Luckowi a za niedługo czeka mnie kastracja Figi wiec zdecydowanie powiem o co mi chodzi u weterynarza. Co do karm to nigdy się tym za bardzo nie interesowłam moje jedzą mięso surowe i karmy sklepowe whiskas i widzę że z mięsem za wiele wspólnego nie mają jak piszesz Dziękuję za uświadomienie kocham koty i nie ufam ludziom którzy w ogóle nie lubią zwierząt o kotach nie wspomnę
Gosia zen w kuchni
2018-01-23 at 08:56Powiem Ci Marto, że kiedyś kupowałam suchy w sklepie zoologicznym na kilogramy i byłam przekonana, że tam na pewno jest dobra jakość 😉 Niestety jak do tej pory lepsza jakościowo karma jest dostępna tylko w internecie – może z wyjątkiem naprawdę dużych miast? Te o których wspomniałam są cenowo podobne jak te „wszystkim znane” dlatego warto zmienić karmę nawet jak się ma kilka kotów – nie ubędzie po kieszeni 😉 Trzymam kciuki za Figę