Mus bananowy z czekoladą i daktylami

Uwielbiam takie umiarkowane letnie ciepło. Bujność kwiatów i owoców daje ogromny wybór co do przepisu i stylizacji. Ale jak zrobi się upalnie, wszystko kwitnie i dojrzewa naraz jak oszalałe, a ja miotam się w kółko, nie wiedząc w co wsadzić ręce 😉 Czy rwać groszek? Czy ścinać zioła do suszenia? A może już pora na powidła truskawkowe? Uffff, nic się nie chce! Pioorę! Sił starczyło „tylko” na mus bananowy z czekoladą i daktylami 🙂

Fajny wyszedł ten deser. Tylko 3 składniki. Nawet nie myślę, że jest czysto wegański, a jest. Że jest bez glutenu, bo taki jest, skoro głównym składnikiem są owoce. Owoce i warzywa są dla wszystkich, bez wyjątku. Zastanawiam się czemu inni tak nie myślą. Dlaczego spotykam się z komentarzem, że obiad bez mięsa jest taki … gejowski? To jakaś ujma na honorze? I to mówi facet, który twierdzi, że muchy by nie skrzywdził … ale mięso je. Znałam kiedyś takiego, który też muchy by nie skrzywdził, a żonę tłukł. I karpia na wigilię nie mógł zabić. Takie miał miękkie serce. Dla karpia, nie dla innych. Więc jak któryś facet, powie przy mnie, że muchy by nie skrzywdził, to wiecie co sobie o nim pomyślę. Ja tam muchy i pająki tłukę ile wlezie 😉

Dlaczego, kiedy jestem przejazdem w Zieleńcu, pytając o obiad bez mięsa w dobrej restauracji, dostaję propozycję placków lub pierogów czyli zapchajkluchy, których nie lubię. Albo ryby. Ryba jest wege? W innych miejscach najczęściej jest pizza. Kochani restauratorzy, czy ryż z warzywami przerasta możliwości kucharza? Albo ziemniaki pieczone z fajną sałatką na bazie sezonowych warzyw? Cokolwiek z warzyw, nie mąki i najtańszego oleju!

Nie wszystko złoto co się świeci

Więc tak naprawdę, wcale nie zastanawiam się w domu co ugotować, żeby posiłek był wegetariański, wegański czy inny „ąński”, jak może niektórzy myślą. Ponieważ wiem, że warzywa, owoce, kasze czy ryż są dla każdego. Nie trzeba mieć na czole żadnej etykietki, żeby to jeść 😉 Podobnie jak dobrej jakości oliwy, prawdziwego masła lub nierafinowanego oleju kokosowego, które należą do zdrowych tłuszczy. Nie szukam w sklepie na siłę wegańskich parówek, margaryny czy mozzarelli. Albo wegańskich burgerów. Jeśli w składzie jest soja, mąka, utwardzony lub rafinowany olej, guma guar lub ksantanowa, sztuczne aromaty, dym wędzarniczy w płynie, konserwanty – to jaką to ma wartość? Litości. Wszystkożercy i weganie (oczywiście nie wszyscy), popełniają dokładnie te same błędy. Łączą wszystko ze wszystkim, na zasadzie im dziwniej tym lepiej i kierują się smakiem, zamiast jakością składników.

Zamiast tofucznicy, która jest mega ohydna w smaku (o zapachu moczonej ścierki), jem kaszę jaglaną z owocami lub pomidorem. Jest wegańsko, jest pysznie i jest zdrowo. Zapewniam. I nie przypomina to niczego, co jadłam przez ostatnie dzieści parę lat. Rozwód z przeszłością, to szansa na nowe nawyki i nowe smaki. Nie zapomnisz o czekoladzie, jeśli wciąż jesz wyrób czekoladopodobny. To się tyczy wyrobów burgeropodobnych, pieczywa bezglutenowego czy innych „serkozastępników”. Kiedy ludzie to zrozumieją?

Mus bananowy z czekoladą i daktylami