Przepis na ten detoksujący koktajl z borówek, znalazłam w książce Anthony’ego Williama o uzdrawianiu tarczycy. I właściwie od 3-4 miesięcy zabierałam się do zdjęć, ale jakoś sytuacja temu nie sprzyjała. Tak czy owak, biorąc się za leczenie organizmu naturalnymi metodami, trzeba mieć na uwadze, że „jakoś” należy usunąć z niego śmieci. Najbardziej pomocna jest stopniowo wprowadzana dieta odkwaszająca. Dieta nie oznacza głodówki, dieta to sposób odżywiania. Jedni mają dietę chipsowo czekoladową, inni dietę mączno nabiałową, jeszcze inni dietę warzywno owocową 😉 Wszyscy jesteśmy na jakiejś diecie, ponieważ dieta to tylko sposób odżywiania!
Wracając do tematu – po pierwsze – przy detoksie jesteśmy na diecie odkwaszającej. Jak to działa i dlaczego, odsyłam do książki Roberta Younga Próbowałam już tylu diet, cud równowagi pH. W mega skrócie – do pokarmów kwasotwórczych należą produkty odzwierzęce, zboża (oprócz prosa i gryki), cukier (oprócz ksylitolu), tłuszcze trans, używki, napoje energetyczne.
Stopniowo wprowadzamy
… coraz więcej surowych produktów, na początku warzywne surówki, potem coraz więcej owoców. Owoce jemy w całości lub łącząc je w zielonych szejkach, które zastąpią jeden z posiłków w ciągu dnia. U mnie jest to około 1 litra na osobę takiego koktajlu. Jeśli ktoś źle trawi zieleninę nawet mimo zmiksowania, można ją pominąć i wprowadzić ponownie jak ciało trochę się oczyści. Zielone liście warzyw posiadają mikroskopijne wypustki, które działają na układ pokarmowy jak szczotka, zbierając ze sobą złogi, co dla osób zatoksycznionych może objawiać się mdłościami. Efektem ubocznym takiej kuracji jest zazwyczaj utrata kilogramów, ponieważ ciało pakuje toksyny w tłuszcz.
Tak naprawdę schudnąć jest łatwo, trudniej natomiast pozbyć się złogów z limfy, która jest naszym systemem kanalizacyjnym. Proponuję włączyć do picia herbatę na nerki i limfę, ponieważ słabo filtrujące nerki spowodują intoksykację (zatrucie) organizmu. Osobnym problemem są pasożyty, jednak dziś skupię się na usuwaniu metali ciężkich.
Pewnie niewiele osób wie, że jod dodawano kiedyś powszechnie do mąki. Dziś mąkę faszeruje się bromem, wodę chlorem i fluorem, a sól fluorem. Są one antagonistami jodu. Jod (nieorganiczny czyli nieradioaktywny), należy do grupy halogenków podobnie jak chlor, fluor i brom, które są dla nas toksyczne i konkurują o te same receptory w organizmie. Jednak tylko jod potrafi usunąć pozostałe halogenki i ma dobroczynne działanie na organizm.
Uwaga
– w Polsce tylko w postaci płynu Lugola, który jest roztworem jodu i jodku potasu. Poza tym jod może również usunąć rtęć, kadm, ołów i aluminium, którymi jesteśmy zatruwani z powietrza, wody, żywności, leków, oprysków czy puszek z napojami.
Co się odwlecze to nie uciecze…
Więcej na temat leczenia jodem, znajdziecie w książce Lynne Farrow Jod leczy. Ciekawa pozycja i mnóstwo cennych informacji, o których współczesna medycyna milczy lub „zapomniała”. Dziwne to jest, gdyż kiedyś jod był powszechnie stosowany przez lekarzy. Osobiście jednak, zalecam ostrożność przy stosowaniu jodowej kuracji z programu zawartego w książce. Jeśli już, to w znacznie mniejszych dawkach jodu i witamin mu towarzyszących.
Dlaczego? Ponieważ wyrzut toksyn i metali może być zbyt gwałtowny – ciało nie zdąży ich wydalić, co może spowodować zatrucie (tak było w moim wypadku). Albo co też się zdarza – wysokie dawki suplementów na jednych podziałają jak lek, na innych jak „trucizna” i organizm zareaguje zbyt gwałtownie próbując się ich pozbyć. Dlatego moim zdaniem, do każdej kuracji trzeba podejść z głową i umiarkowaniem, jeśli nie jesteśmy pod opieką doświadczonego lekarza.
Detoksujący koktajl z borówek
Przypuszcza się, że metale oraz halogenki są główną przyczyną wielu schorzeń o podłożu autoimmunologicznym i neurologicznym. Problemy z tarczycą, płodnością, alergie, schorzenia skórne (skóra jest naszą trzecią nerką!), reumatyzm mięśni i stawów, depresja, schorzenia jelit – to nic innego jak toczący się w organizmie wieloletni stan zapalny. Dzieje się tak dlatego, ponieważ metale są główną pożywką dla wirusów, które z latami mutują i atakują coraz to inne obszary w ciele, co daje niezliczone objawy „nowych chorób”. W efekcie przyczyna pozostaje ta sama, czyli toksyczne złogi, wirusy, pleśnie i inne pasożyty, produkujące szkodliwe neurotoksyny. Zatem co nam pozostaje? Detoks.
Specjalnie skomponowana mieszanka w koktajlu, która w bezpieczny sposób eliminuje metale z organizmu. Dzieje się to na zasadzie „przekazywania pałeczki”, ponieważ jedne składniki wyciągają metale z komórek, inne zaś wyprowadzają je na zewnątrz poprzez organy eliminacyjne.
Uwagi – kolendra siewna jest u nas mało popularna i dosyć droga (w markecie). Mnie udało się kupić ją w kapsułkach – czy działa tak samo? Nie wiem, ale co mi szkodzi spróbować. Rodymeria palczasta to czerwona alga morska, która zawiera naturalny jod i z tego względu Anthony William stosuje ją w swoich kuracjach. Jest dostępna w necie. Być może 1-2 krople naszego płynu Lugola z apteki, zadziałają równie efektywnie? Tego nie jestem pewna. Jednak oryginalny przepis podaję niżej, pochodzi on z książki Uzdrawianie tarczycy według boskiego lekarza.
Co jeszcze
Ważne – natka pietruszki powszechnie dostępna, ma właściwości chelatujące – warto stosować ją w surowych koktajlach przez całe lato!
Jeśli zależy ci na ogólnej alkalizacji i powolnym odtruwaniu organizmu, włącz najpierw do picia sok z selera naciowego oraz pół litra wody z sokiem z połowy cytryny dziennie.
Z pomarańczy wyciśnij sok i razem z pozostałymi składnikami wymieszaj w blenderze do uzyskania jednolitej konsystencji. Gotowe!Detoksujący koktajl z leśnych jagód
Wydrukuj Przepis
Składniki
Instrukcje
Pierwsza w tym roku malownicza sesja w moim ogrodzie. Na zdjęciach nasz ulubieniec, który stawiał nieco opór przed pozowaniem 😉 W odwecie obgryzał bez, a potem go wypluwał, ale wszystko ogólnie dobrze się skończyło.
A u mnie zmiany, zmiany, zmiany …
Ufam, że na lepsze. Zatęskniłam za malowaniem … i pora wreszcie zainwestować w siebie 😉 Odnowiłam swój pokój, wreszcie nie ma w nim fotograficznych „gratów”, które zaburzały mi przestrzeń od dłuższego czasu. A ja kocham piękno, nie tylko na zdjęciach, ale i we własnym otoczeniu. Pora wrócić do ćwiczeń … z czasem grawitacja jest irytująca. Miło jest pomalować paznokcie albo zwyczajnie „zażywać słonecznych kąpieli”. Życie. Materia. Niezależność. Feel tego właśnie wam życzę 😘