Lawendowe pola kojarzą mi się ze słońcem, latem i Prowansją, ale coraz częściej można je zobaczyć również u nas w Polsce. W miniaturowej wersji występują w wielu przydomowych ogródkach 😉 U mnie od lat rośnie już kilka lawendowych kęp, a jedna jest całkiem … biała. Czekam na to lawendowe lato co rok. Lawendowe wspomnienia … zapach lawendy i … lawendowy kuskus z zielonym groszkiem 🙂
Czekam na lawendowe masło i roladę lawendową z morelami. Ale może lepszy będzie lawendowy ryż z cukinią? Trudny wybór 😉 A tak na poważnie, gdy mamy już wstępne SEO za sobą, czy tylko mnie się wydaje, że czas jakoś przyspieszył? W tym roku wszystko kwitło i odkwitło w jakimś szalonym tempie. Patrzę na ogród i zostały tylko hortensje. Fala upałów i teraz fala ochłodzenia … jakiś przypadek? Nie ma przypadków, nie jestem naiwna. Rzeczywistość odarta ze złudzeń, nie jest już taka kolorowa, ale przynajmniej jest prawdziwa. System w którym żyjemy niszczy wiedzę, pali książki … czeka nas średniowiecze? Ostatnio natknęłam się „przypadkiem” na probiotyk, który zawiera unikatowy szczep bakterii dla ludzkiego organizmu. Po naszej wschodniej granicy klasyfikowany jest jako lek nie suplement. Dlaczego? Bo leczy choroby, a w szczególności wszystko co ma związek z układem pokarmowym. Jest antagonistą wszelkich patogenów, grzybów, pleśni, zjadliwych i opornych w leczeniu bakterii.
Dobroczynne Narine
Nie szkodzi mu również kwas żołądkowy. Narine, bo o nim mowa, zasiedla cały przewód pokarmowy i doprowadza do równowagi, co jest szczególnie ważne przy alergiach i osłabionej odporności. Zaleca się go stosować minimum 2 tygodnie, ale ja już kupiłam więcej na zapas. Nie jest to wpis sponsorowany, nikt mi nie płaci za wiedzę, którą się dzielę z wami. Dlatego udostępniajcie, jeśli możecie!
Więcej info o Narine na stronie producenta, czytajcie! W Rosji to obowiązkowy probiotyk dla dzieci, był nawet stosowany w chorobie popromiennej w Czarnobylu u strażaków. Ktoś o tym wie? Bo Narine stosuje się już od lat 60 – tych, oczywiście nie u nas, ale w Armenii, Rosji, Japonii jak najbardziej! Mnie się wyraźnie lepiej po nim śpi. Nie patrzcie na zachód tylko na wschód – tam jeszcze przetrwała odrobina wiedzy. Bo wiedza o naturalnym leczeniu była zawsze, tylko koncerny na niej nie zarobią.
A dla ciekawych wiedzy – ukrywane technologie sprzed ponad 100 lat. Dobrej zabawy.
Tym razem postawiłam na prostotę składników i wykonania. Użyłam kuskus zamiast kaszy jaglanej, wystarczy zalać go wrzątkiem i za chwilę pęcznieje. Prawie jak chińska zupka 😉 Reszta jest sezonowa, a groszek można użyć mrożony. Latem, gdy ciepło i gotować się nie chce, robię sałatki na obiad. Z czym popadnie, byle jak najwięcej ziół użyć.
Okrągłą cukinię wykorzystałam tylko jako naczynie, reszta poszła do zupy. Taka drobna zmiana planów. Właściwie często tak robię 😉
Lawendowy kuskus z zielonym groszkiem
Lawendowy kuskus z zielonym groszkiem
Wydrukuj PrzepisSkładniki
- *1 szklanka suchego kuskusu
- *1/2 szklanki ugotowanego zielonego groszku (u mnie świeży, tylko zblanszowany)
- *2-3 świeże ogórki
- *1 duży pomidor malinowy lub opakowanie koktajlowych
- *1 awokado
- *2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
- *2 gałązki świeżego rozmarynu drobno posiekane
- *1 łyżka kwiatów lawendy (opcjonalnie)
- *2 łyżki oliwy z oliwek, sól różowa, pieprz do smaku
- *pęczek natki pietruszki
- *pęczek szczypiorku
Instrukcje
Ogórki i awokado obierz i pokrój w kostkę, pomidory również.
Kuskus wsyp do miski i zalej wrzącą wodą 1 cm nad jego poziom, odstaw na 5 minut aż wchłonie wodę.
Do kuskusu dodaj pokrojone warzywa, groszek, posiekane zioła, kwiaty lawendy, czosnek i przyprawy z oliwą. Wymieszaj.
Odstaw na 15- 20 minut do przegryzienia smaków.