Babeczki śniadaniowe

Ładnych parę lat temu, kiedy odkryłam foremki do muffinek, dosyć często je piekłam. Najchętniej w słodkiej wersji, bo taką wolały dzieci, ale z fetą i szpinakiem też były niezłe. Dziś rzadko je piekę, ponieważ jest tyle innych przepisów do wypróbowania 😉 Jednak kiedy spadł śnieg, „musiałam” zrobić coś na szybko i coś, co nadałoby się do fotografowania w zimowej scenerii. Padło na babeczki śniadaniowe.

Na blogu umieściłam też przepis na babeczki serowe z kruszonką oraz bezglutenowe babeczki migdałowe z kremem kawowym.

Poza tym znalazłam świetny pretekst, żeby podać przepis na kolejną smaczną przekąskę, którą można zapakować dziecku do szkoły, sobie (lub komuś innemu np. sąsiadowi 😉 ) do pracy zamiast sklepowych bułek, pączusiów, batoników czy co tam nas kusi jak jesteśmy głodni 😉 Przepis łatwy. Nie marudzić tylko robić.

Trochę żałowałam, że nie miałam przy sobie cudnej urody tortu. Mogłabym zapewnić mu bajkową oprawę … ale muszę przyznać, że i babeczki choć skromne, pięknie się zaprezentowały. To kolejna z moich plenerowych sesji. Gdyby mi tak z nosa nie leciało, mogłabym rzec, że było wspaniale 😉

Moje dzielne skrzaty. Sama uroczość 🙂 Gdy byłam dzieckiem z niecierpliwością czekałam na śnieg. Rano nie mogłam już spać i jeszcze po ciemku sprawdzałam czy i ile napadało. Uwielbiałam jeździć na sankach, na łyżwach zresztą też, bo w moim rodzinnym mieście było lodowisko. Pamiętam jak jednego roku „telewyzja” organizowała konkurs na najlepsze lodowisko czy jakoś tak. Trzeba było własnoręcznie zrobić bilety i wysłać. Nie pamiętam jak to było, ale chyba zanosiliśmy te bilety do naszego lodowiska, a oni to wysłali i wiecie co – wygraliśmy! Nasze świebodzickie lodowisko wygrało maszynę do czyszczenia lodu. Duma nas wszystkich rozpierała 😀 To się nazywa siła lokalnych dzieciaków.