Doszło do tego, że zaczynam wymyślać przepisy nie pod siebie, a pod Czytelników bloga 🙂 Żyjemy w takich dziwnych czasach, kiedy mało kto może jeść wszystko jak leci. Czy dobrze jeść „wszystko jak leci” to już inna sprawa 😉 półki sklepowe uginają się od produktów „jedzeniopodobnych”. Nikt nikomu nie każe, ale też nie zabrania tego jeść. Sami musimy zdecydować, czy chwila przyjemności warta jest konsekwencji jakie poniesiemy w przyszłości, napychając kasę lekarzom i farmaceutom. Ale do rzeczy. Zależy mi na tworzeniu potraw, które będą smaczne i w miarę lekkostrawne. Czasem uda mi się opracować fajny przepis bez glutenu, ale najtrudniej zrobić coś wegańskiego i jednocześnie bez glutenu, ponieważ muszę wziąć pod uwagę smak i konsystencję potrawy.
Nie lubię kleistych ciast o wyglądzie zakalca. Nikt też nie namówi mnie na ciasto z fasoli, tofu czy ciecierzycy, nie dlatego, że ich nie lubię – one są masakrycznie ciężkostrawne! A ciasto to nie obiad, ma być dodatkiem do kawy, a nie czymś w rodzaju pasztetu czy kotleta 😉 Poza tym osoby na diecie bez glutenu oraz z chorobami z autoagresji, często mają problem z nadwrażliwymi jelitami. Nie dla nich fasola czy tłuste orzechy jako wypełniacz, które mogą pogłębiać stany zapalne. Jakich składników zatem użyć? Mam dylemat – popularne wśród wegan banany (pomijam chemię jaką są nasączane, żeby przetrwały transport) nerkowce czy kokos, to produkty importowane. Nie rosną w naszym klimacie i są … drogie. Jak powinna zatem wyglądać zdrowa, wegańska, polska kuchnia?
Trzeba wziąć jeszcze pod uwagę połączenia pokarmowe. Skoro owoce (cukry) trawią się najszybciej, nie powinno się ich łączyć z tłuszczami, bo najzwyczajniej sfermentują nam w układzie pokarmowym. Oczywiście ktoś kto jest zdrowy, nie musi się tym przejmować, ale jeśli mamy problemy trawienne, a trzymamy dietę wegańską i zamiast lepiej, bywa gorzej, to problemem mogą być nietolerancje pokarmowe i stany zapalne w organizmie. A wszelkie stany zapalne nasila tłuszcz (niestety) oraz między innymi strączkowe i cukier. Mam na myśli cukier prosty, łatwo wchłanialny i szybko podnoszący poziom glukozy we krwi.
Bezglutenowe ciasto orzechowe
Dzisiejsze ciasto nie spełnia wszystkich postawionych przeze mnie warunków. Ale jest wegańskie i bezglutenowe. I praktycznie bez cukru, bo z ksylitolem. Miód dodałam dla smaku i koloru. Nie jest kleiste, dobrze się kroi, zwłaszcza na drugi dzień, ale jest trochę sypkie. Coś za coś. Zamiast jaj użyłam łyżkę octu (nie czuć, spokojnie) i 2 łyżki mielonego siemienia lnianego. To nadało ciastu puszystości, ale nie skleiło tak jak babka płesznik (której nie lubię). Orzechy można zastąpić migdałami, a miód ksylitolem. Bezglutenowe mąki można zastąpić orkiszową lub zwykłą pszenną jeśli ktoś nie trzyma diety bezglutenowej. Do ciasta wykorzystałam marmoladę z pigwy, ale na pewno będą pasować powidła śliwkowe , konfitura z żurawiny lub dżem z dyni bez żelatyny. Tyle wskazówek.
Jestem też zadowolona z polewy czekoladowej – bez masła i mleka, a wyszła bardzo smaczna. Dla osób, które nie są przyzwyczajone do smaku ciast bez glutenu, ta polewa zdecydowanie podniesie jego walory. W lodówce zgęstnieje i może służyć do smarowania chleba. Jeśli chcemy nią polać naleśniki lub ciasto, należy lekko ją podgrzać, żeby znów stała się płynna. No i pięknie błyszczy nawet po zgęstnieniu. Jednak nie stwardnieje jak czekolada, co uważam za plus.
Do stylizacji wykorzystałam … stary cyferblat, czyli tarczę zegarową 😀 Ciekawa jestem jak mógł wyglądać kiedyś jako cały zegar?
Osobno wymieszać ze sobą mokre składniki, osobno suche. Połączyć ze sobą wszystkie składniki krótko mieszając mikserem, tylko do połączenia. Ciasto wylać do formy wyłożonej papierem do pieczenia, piec 50 - 55 minut w 180°C. Gdyby ciasto zbytnio się rumieniło, przykryć wierzch folią aluminiową. Składniki na polewę przełożyć do rondelka i podgrzewać mieszając, aż masa będzie gładka i jednolita. Nie trzeba gotować. Ostudzone ciasto polać polewą i posypać orzechami.Bezglutenowe ciasto orzechowe
Wydrukuj Przepis
Składniki
Instrukcje