Jest trochę dekadencko – przynajmniej na zdjęciach. Ani chybi, jesień się zbliża 😉 Nawet do stylizacji użyłam czarnych pomidorów, które dostałam w prezencie. Mają niesamowity kolor – od głębokiej czerni, poprzez fiolet aż do czerwieni (te dojrzałe). Czego to ludzie nie wymyślą 😀 Mimo wszystko do przetworów się (chyba) nie nadają. Aby suszone pomidory w oliwie z ziołami wyszły najlepszej jakości, trzeba użyć mięsistych, niezbyt dużych pomidorów. Najlepiej podobnej wielkości, żeby schły w jednym tempie. Ja kupuję sprawdzone pomidory Lima – są zwarte i mało wodniste, o ile można powiedzieć, że pomidory są mało wodniste 😉 Na zdjęciu te podłużne.
Gotowe pomidory w oliwie wekowałam w piekarniku. Wygodnie i przyjemnie. Tak samo można wekować suszone śliwki lub wiśnie, wystarczy ciasno upchać je w słoiku, zakręcić i wstawić do piekarnika. Potrafią tak stać parę sezonów, czasem znajdę w spiżarce jakiś ukryty w kącie słoik i nadal jest dobry! I jest to o niebo lepszy sposób przechowywania suszonych owoców, niż w torebkach papierowych lub foliowych. Te ekologiczne (niesiarkowane), potrafią czasem sfermentować. I bądź tu mądry, co gorsze – chemia czy pleśnie??
Czarne pomidorki błyszczą się jak bombki. Kosmos. Czy ktoś zwraca uwagę na podobne zjawiska w przyrodzie? Ja byłam ostatnio świadkiem takiego niecodziennego zjawiska. Jechał rowerzysta, a właściwie pan na rowerze (bardziej pasuje). Wyprostowany, zrelaksowany. Miał na sobie koszulę w kratkę, luźne spodnie do kolan i kaszkiet w drobną krateczkę. Wyglądał naprawdę zjawiskowo. Aż się obejrzałam 😛 No bo facet w żarówiastej, elastycznej koszulce i rajtach na tyłku jakoś mnie nie tego. Miłego kochani!
Suszone pomidory w oliwie z ziołami
Zdjęcia w naturze powstały u zaprzyjaźnionego, zapalonego ogrodnika/fotografa/mechanika 😀 Człowiek orkiestra. Ciekawe czym zaskoczysz mnie za rok Tomku?
Suszone pomidory w oliwie z ziołami
Wydrukuj PrzepisSkładniki
- *około 3-4 kg podłużnych pomidorów np. Lima
- *oliwa z oliwek lub olej jeśli używasz
- *dowolne suszone zioła np. prowansalskie, oregano, tymianek, bazylia
- *czosnek suszony/granulowany
- *sól himalajska
Instrukcje
Umyte pomidory przekrój na pół i wydrąż nasiona.
Układaj je ciasno na blachach, przeciętą stroną do góry, posól i posyp ziołami.
Susz w piekarniku z termoobiegiem w temperaturze 70-90 stopni do momentu aż znacznie zmniejszą objętość, ale pozostaną elastyczne.
Trzeba uważać, żeby pomidory nie wyschły na wiór i na bieżąco odkładać te, które są już gotowe.
Przed wekowaniem można dodatkowo jeszcze przesypać pomidory ziołami i czosnkiem suszonym (nie świeżym).
Suszone pomidory przełóż do czystych słoiczków, zalej oliwą i zakręć.
Wstaw słoiki do zimnego piekarnika, ustaw temperaturę na 120 stopni i od momentu nagrzania piekarnika wekuj 20 minut.
Po wyjęciu odwróć je do góry dnem, przykryj ręcznikiem i pozostaw do ostudzenia.
Uwagi
Pomidory znacznie tracą na objętości, dlatego warto zrobić co najmniej 2 partie. Miąższ z pomidorów można wykorzystać do zrobienia przecieru pomidorowego - ja robiłam przecier i suszone pomidory jednocześnie.
4 komentarze
Babownia
2018-09-09 at 14:53Moje czarne pomidorki też się nie wybarwiły ładnie, ale mam podłużną starą mięsistą odmianę. Skorzystam z Twojego przepisu i je chętnie wysuszę, bo bardzo podoba mi się Twój przepis. Mam tylko zamiar przechowywać je bez zalewania oliwą, bo jakoś tak chyba zbyt dużo poczytałam o zatruciach jadem kiełbasianym z powodu przetworów konserwowanych w ten sposób. Myślę, że w zakręconym słoiczku i przesypane delikatnie solą też powinny sie utrzymać 🙂 dziękuję za pomysł na suszenie 🙂 Basia
Gosia Zen w kuchni
2018-09-09 at 16:05Suszone bez oliwy i przesypane solą, można nawet kupić na wagę więc na pewno to jest sprawdzony sposób. Ale wtedy raczej nadają się tylko do gotowania, bo są bardzo suche … O jadzie kiełbasianym nie czytałam, w sumie to wszędzie można się czymś zakazić, ale wystarczająca ilość kwasu żołądkowego i sprawny układ odpornościowy to całkiem dobra samoobrona Basiu 🙂
Wypieki Beaty
2018-09-05 at 12:05Piękne czarne pomidorki, moje w tym roku się tak ładnie nie wybarwiły.
Gosia Zen w kuchni
2018-09-05 at 13:16Beato, myślę, że to kwestia odmiany – moje w zeszłym roku nawet w połowie nie były tak czarne 😉 a właściwie wręcz granatowe jak te na zdjęciach. Pozdrawiam ciepło!