Deser owsiany

Tym razem, propozycja na zdrowy deser owsiany lub śniadanie w wersji wegańskiej i bezglutenowej. Deser owsiany można przygotować w kieliszkach lub słoiczkach, które zabierzemy ze sobą do pracy lub podać jako podwieczorek w domu. Jest smacznie i syto. Nikt mi nie powie, że nie 😉

Mając na uwadze zdrowe odżywianie, należy zadbać o jakość składników. Nie polecam płatków czy granoli z marketów. Najlepiej znaleźć lokalnego sprzedawcę, który dba o dobrych producentów na swoich półkach lub zamawiać w necie. Jeśli płatki czy kasze, to tylko z ekologicznych upraw bez pestycydów i herbicydów (glifosatu). Jeśli owoce suszone, to tylko te, które suszymy sami lub bio niesiarkowane. Jogurty i śmietany o czystym składzie bez zagęstników czy sztucznych aromatów. Żadne margaryny, tylko masło o zawartości nie mniejszej niż 82 % tłuszczu. Zdrowy tłuszcz, to ten jak najmniej przetworzony.

Osobiście podchodzę z rezerwą do gotowych, wegańskich produktów. Po którymś jogurcie zrobiło mi się niedobrze, nie będę wymieniać firmy. Natomiast większość past do chleba, bazuje na roślinach strączkowych, czyli soi, soczewicy, grochu czy ciecierzycy, które są ciężkostrawne. W dodatku nie są przeznaczone dla osób mających problem z histaminą, ponieważ zaostrzają stany zapalne w organizmie, co nasila alergie i inne choroby autoimmunologiczne.

Lepiej wybierać pasty warzywne lub z dodatkiem ryżu czy kasz. O ile pamiętam, doktor Jaśkowski zwraca uwagę, że problemem w zbożach jest glifosat, nie gluten, ponieważ to on bezpośrednio uszkadza jelita wywołując nietolerancje pokarmowe czy celiakię.

Zwróćcie uwagę na jakość kupowanych orzechów. Czy nie mają pleśni? Czy ich smak jest „normalny”. Pleśń uszkadza wątrobę bardziej niż alkohol. W razie podejrzenia zatrucia pleśnią (aflatoksyną, mykotoksyną) lub grzybami, warto jak najszybciej wziąć wysoką dawkę witaminy C, która ma działanie neutralizujące.

Żyj uważnie

Dożyliśmy czasów, kiedy żywność nie jest ani zdrowa, ani bezpieczna. Skażona chemią i metalami, powoli degraduje nasz organizm, wywołując najrozmaitsze choroby. A Big Farma zaciera ręce i „wymyśla” coraz to nowe, droższe specyfiki mające wytłumić objawy, bo przecież wyleczony pacjent nie generuje dochodu. Tak więc jesteśmy leczeni, ale nie uzdrawiani. Dosyć tego.