Ciasto ze śliwkami to taki kulinarny teleport do końcówki lata – kiedy powietrze pachnie jeszcze słońcem, ale już czuć w nim nutkę jesiennego chłodu. To wypiek, który zawsze budzi emocje: niby prosty, a jednak tak uzależniający, że ciężko skończyć na jednym kawałku.

Ciasto ze śliwkami
Wyobraź sobie miękkie, puszyste ciasto, które delikatnie ugina się pod widelcem, a w nim – soczyste, lekko kwaskowe śliwki, zatopione jak klejnoty w złotym cieście. I ten moment, kiedy sok z owoców miesza się ze słodyczą serowego ciasta, tworząc karmelowo-owocowe kieszonki smaku. Do tego świeża kawa, migdałowa kruszonka, która chrupie przy każdym kęsie… I nagle masz wrażenie, że świat jest prostszy i lepszy.
Zobacz również przepis na placek ze śliwkami.
Nagrzej piekarnik do 180 stopni. Z podanych składników zagnieć ciasto i rozwałkuj niezbyt grubo w kształcie prostokąta. Wierzch przesyp mąką i przetrzyj dłonią. Wyłóż pokrojone śliwki, posyp je ksylitolem i zwiń roladę wzdłuż dłuższego boku. Przenieś ją na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Zwiniętą roladę posmaruj roztrzepanym białkiem i posyp z wierzchu sezamem oraz płatkami migdałów. Piecz około 45-50 minut lub do momentu kiedy wierzch ładnie się zrumieni.Ciasto ze śliwkami
Wydrukuj Przepis
Składniki
Instrukcje

Ciekawostek o cieście ze śliwkami nie brakuje – to wypiek, który ma w sobie więcej historii, niż mogłoby się wydawać. Dawniej śliwki były jednym z najpopularniejszych owoców w polskich ogrodach. Dlatego ciasto z nimi pojawiało się na stołach już w czasach, gdy nikt jeszcze nie mówił o „sezonowych deserach”.
W Niemczech istnieje nawet specjalna tradycja – drożdżowy placek zwany Zwetschgenkuchen piecze się tam we wrześniu, kiedy zaczyna się zbiór owoców, i często podaje z bitą śmietaną albo… ziemniaczanym zacierem jako dodatkiem. Co kraj to obyczaj 😉
Niektórzy piekarze celowo wybierają lekko twardsze śliwki, żeby zachowały kształt podczas pieczenia i wyglądały na cieście jak rzędy fioletowych klejnotów.
I jeszcze jedno – zapach piekącego się ciasta ze śliwkami bywa nazywany „aromatem końca lata”. To właśnie ten moment, kiedy w domu pachnie owocami, cynamonem i kruszonką, a na zewnątrz powoli żółkną liście. Mało które ciasto ma taką moc przenoszenia nas w czasie i budzenia wspomnień.

To ciasto nie potrzebuje wielkiej oprawy. Można je zjeść jeszcze ciepłe, z kubkiem kawy albo mleka, można schować do pudełka i zabrać do pracy. A można też – i to polecam najbardziej – podać wieczorem na kolację, kiedy cała kuchnia pachnie pieczeniem, a każdy chce „tylko spróbować” i nagle połowy blachy już nie ma 😉
