Tym wpisem zaskoczyłam sama siebie 😉 jako że nie jestem zwolenniczką ani grzybów ani kotletów. Mam jednak ogromny sentyment do kani, bo to jedna z potraw jaką jadłam w dzieciństwie. Kotlety z kani. Naprawdę lubiłam te oszukane schabowe 🙂 A kanie musiały być koniecznie własnoręcznie uzbierane w lesie, podobnie jak maliny albo jeżyny … Czasem zastanawiam się dlaczego wspomnienia wywołują jakąś tęsknotę? Może to po prostu świadomość czegoś utraconego? Na zawsze. Pozostaje tylko ten stary, zatarty film, który odtwarzamy w głowie … I nie wiesz już co jest prawdą, a co fantazją …
Kanie uzbieraliśmy przypadkiem, bo rosły przy samej drodze w lesie, żal było je tak zostawić. I kolejny raz żałowałam, że nie wzięłam ze sobą aparatu. Bo mogłam zrobić kilka ujęć kani w naturze, ale zamiast odpoczywać i chłonąć energię lasu czułabym się trochę jak w pracy (?). A czas jest bezcenny, nie można go kupić ani wygrać na loterii. Dlatego rozważnie zarządzam czasem … już od dłuższego czasu!
Do panierowania kani użyłam tartego chleba zamiast bułki. Kupuję chleb na zakwasie, suszę i mielę jak tartą bułkę. Jest o niebo lepszej jakości i naprawdę świetnie smakuje. Nie jest to danie z cyklu fit 😉 Tłuste i trochę kaloryczne, ale jakie pyszne 😛 Moje dzieci zjadły je z chęcią, chociaż chyba nigdy im tego nie przyrządzałam … Najlepiej podać kanie z surówkami i ziemniakami jeśli ma być tradycyjnie. Duża ilość pomidorów i świeżych ogórków obowiązkowa! I sałata, koniecznie – ale ja nie miałam 😉
Zobacz też wegańskie flaczki z boczniaków albo bób z kurkami i marchewką na maśle.
Kotlety z kani
Jajka roztrzep z przyprawami, na tym etapie możesz też dodać ulubione zioła lub czosnek. Kanie maczaj w jajku, potem w tartej bułce i smaż na rozgrzanej patelni z obu stron na rumiano. Ogień nie powinien być zbyt duży, inaczej bułka szybko się przypali. Przed nałożeniem nowej porcji kani, płuczę patelnię gorącą wodą, żeby pozbyć się przypalonej bułki. Ponownie rozgrzewam porcję masła i smażę następne kotlety.Składniki
Instrukcje
Uwagi
Najładniejsze zdjęcie zostawiłam na koniec. Dla cierpliwych 🙂 Nie zapomnij polubić.
Marzynia
2019-09-08 at 12:36Jakie cudne te zdjęcia! A kanie… mmmm… niebo w gębie!
Małgosia - Zen w kuchni
2019-09-08 at 19:42Dzięki Marzyniu 🙂