Mało które istoty, działają na mnie tak rozczulająco jak koty. Rosłam razem z nimi, od dziecka. I choć czuję się w pełni z nimi kompatybilna, nigdy nie potrafiłam zrozumieć, jak taka puszysta słodycz może być jednocześnie zabójcą … Mięciutki, milutki i niebezpieczny… Cukier, więcej cukru nam potrzeba

Ten model jest wyjątkowo ekstrawertyczny, lubi towarzystwo, lubi się przytulać, lubi być noszony na rękach i oczywiście uwielbia brykać. A ponieważ jest malutki, nie potrafi wskoczyć wszędzie, gdzie by chciał. Trochę gorzej znoszą to moje firany, zasłony i narzuty (oraz swetry!), ponieważ traktuje je jak drabinę do wspinaczki. Cóż, się chciało, się ma Taki model, wyrośnie z tego.

Zdjęcia powstawały w różnym czasie, w odstępach 1-2-3 tygodniowych, najczęściej w weekend kiedy mam więcej czasu. Zależało mi na uchwyceniu tego wyjątkowo krótkiego okresu, kiedy kitku jest jeszcze malutki.
Cukier, więcej cukru!

W czasie snu niewiele mu przeszkadza, ani hałas, ani noszenie – złote dziecko Tak czy owak, sesja zazwyczaj trwa krótko, tylko aby zdążyć uchwycić malucha w kadrze. Wszak inscenizacja nie jest po to, żeby tam siedział, (choć wbrew pozorom to tak wygląda). To są nanosekundy!

Stylizacje typowo jesienne, dlatego żal mi trochę, że nie załapaliśmy się z Antkiem na letnie kwiaty, ale przecież go jeszcze wtedy nie było. Na pewno w moich planach, bo pojawił się trochę na spontanie. Ale jeśli jestem czegoś pewna, lubię szybkie decyzje. Zresztą kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

Przy tego typu miękkich kadrach, mogłam pozwolić sobie na bokeh, którego w sesjach kulinarnych aż tak nie widać i nie do wszystkiego pasuje. Ale do portretów jak najbardziej. Nawet kocich jak widać.

Sesja marynistyczna chodziła za mną od … niemal początku bloga. Miał być tort, muszle i piasek. Był nawet taki statek z muszli, ale go wywaliłam z powodu … kiczowatości A teraz jest Antek i moja ulubiona turkusowa ryba. W sumie marzenia się spełniają wtedy, kiedy nam już nie zależy. Tylko wówczas to nie są już marzenia, a zrealizowane plany.

W zasadzie jedyne co Antka trzymało w tym kadrze, to bezy. Nie miałam pojęcia, że koty lubią cukier. Oczywiście nic z tych rzeczy – powąchał i może polizał, musimy dbać o zęby!

A kuku!
Jeszcze kilka ujęć mamy z Antkiem w zanadrzu. Polecam zajrzeć do wpisu Witaj w domu! gdzie umieściłam wcześniejsze sesje. Na dziś wystarczy, musimy się zdrzemnąć …
