Jeśli ktoś jest fanem ciasta biszkoptowego jak ja, na pewno posmakują mu biszkopty z kokosem i makiem. Ciasto jest bardzo uniwersalne, ponieważ można je upiec w większej foremce albo formować łyżką mniejsze ciastka na blasze. Można też upiec klasyczne babeczki dekorując je polewą z czekolady lub kremem.
Ja postanowiłam upiec zwyczajne ciastka biszkopty, umieszczając małe porcje ciasta w szerokich papierowych foremkach. Otrzymałam bardziej ciastka (o regularnym kształcie) niż babeczki, bez żmudnego wykładania ich na blasze. Wcześniejszą, bazową wersją biszkoptów są biszkoptowe kokosanki. Tym razem część wiórków kokosowych zastąpiłam płatkami migdałów i dodałam mak.
Biszkopty można przełożyć dżemem lub kremem na bazie śmietanki. Dla osób nie tolerujących laktozy, dżem jest bezpieczniejszy. My zjedliśmy bez dodatków, ponieważ po świętach nie ma się ochoty na tłuste i wymyślne potrawy 😉 Ot to.
Biszkopty z kokosem i makiem
Biszkopty z kokosem i makiem
Print RecipeIngredients
- *100 g wiórków kokosowych (u mnie bio)
- *100 g płatków migdałowych
- *50 g maku
- *70 g mąki ziemniaczanej
- *3 jajka
- *60 g zmielonego na puder ksylitolu
- *szczypta soli
- *czubata łyżeczka proszku do pieczenia
- *szczypta wanilii (u mnie w proszku)
Instructions
W misce wymieszaj ze sobą suche składniki oprócz ksylitolu i soli.
Białka ubij z odrobiną soli.
Wsyp zmielony ksylitol i ponownie ubijaj aż piana stanie się lśniąca.
Dodaj żółtka i chwilę ubijaj na wysokich obrotach.
Dodawaj partiami suche składniki i delikatnie mieszaj szpatułką, aż do połączenia wszystkich składników.
Biszkopty wykładaj łyżką, małymi porcjami bezpośrednio na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub nakładaj do muffinkowych foremek.
Piecz w temperaturze 175 °C około 21 minut.
Notes
Ciastka można udekorować kremem lub polać czekoladą. Ciasto nadaje się też do pieczenia w większej formie np. keksówce.
Do sesji postanowiłam zaaranżować turkusową paterę, którą dostałam kiedyś w prezencie. Brakowało mi jedynie pasującego tła, a ponieważ mam teraz aż 4 nowe tła, myślę, że i stylizacje będą ciekawsze (przynajmniej dla mnie). Mam jeszcze pojedyncze, oryginalne talerze, które czekają na swoją specjalną sesję. Pomysły zazwyczaj muszą dojrzeć, zanim urzeczywistnią się w materii.
Ponieważ jest zima i świeżych kwiatów brak, cała sesja to zabawa światłem i rozmyciem tła. Uwielbiam bokeh. Tym razem umieściłam go celowo, jakby „wylewał się” z papierowych kokilków. Wymaga to powtarzania zdjęć do skutku, ale efekt uważam wart był wysiłku 🙂