Zima to ciekawa pora na plenerowe sesje fotograficzne. Chociaż do tej pory udało mi się zrobić zdjęcia może ze 2-3 razy (?). Bardzo trudno jest złapać zimowy raj w plenerze. Głównie ze względu na brak śniegu, którego ostatnimi laty nie było zbyt wiele. A jeśli już napadało, to zwykle odstraszał mnie mróz.

Tym razem był śnieg, przepiękne słońce, lajtowa temperatura (czyli koło zera) i miałam dzień wolny. Jedynie „duło” niemiłosiernie, ale mówi się trudno.

Zimowy raj w plenerze
Wybrałam sobie malownicze miejsce na obrzeżach jednej ze wsi, gdzie było dużo śniegu i drzew. Śnieg, mróz i słońce tworzyły niepowtarzalny klimat, który mam nadzieję udało mi się uwiecznić na zdjęciach. W sumie nie trzeba zimą wyjeżdżać w góry, żeby można było poczuć jej magię. Zabrałam ze sobą stylowe krzesło, zieloną chustę dla kontrastu, termos z gorącą kawą i pudełko z domowymi ciasteczkami, które upiekłam wcześniej.

Podczas sesji czułam się niemal jak w zimowym raju. Słońce odbijało się od białego śniegu, tworząc piękne kontrasty i oświetlenie, a wiatr dodawał dynamiki i ruchu moim zdjęciom. W przypadku portretu i rozwianych włosów mogłoby to dać ciekawy efekt końcowy jednak, jeśli chodzi o zasłaniającą potrawę chustę, nie jest to już tak zabawne Mam nadzieję, że wyczuliście odrobinę ironii.

Dodam, że fotografia kulinarna jest bardzo zależna od światła, które moim zdaniem powinno być miękkie, naturalne i rozproszone, aby podkreślić kolor i fakturę jedzenia. Tutaj miałam światło kontrastowe, które jest bardziej wyraziste i to też jest ok. Najlepszym źródłem światła jest światło dzienne, ale wtedy jego barwa i klimat są zależne od aury na zewnątrz.

Fotografia kulinarna jest dziedziną, która wymaga nie tylko umiejętności technicznych, ale także wyczucia smaku, koloru, kompozycji i stylizacji. Zaś sesje plenerowe to wyższy level zdjęć kulinarnych. Kto robił ten wie, ile trudności może tu sprawić światło

Myślę, że zimowa sesja fotograficzna to doskonała okazja, aby wykorzystać różne przedmioty, które dodadzą uroku i charakteru zdjęciom. Można zabrać ze sobą np. kubek z gorącą herbatą, lampiony, świeczki, gałązki, kwiaty czy nawet sanki. Jednak rekwizyty powinny być spójne ze stylem i kolorystyką sesji.

Cóż, po zakończeniu sesji byłam ogólnie zadowolona. Chyba głównie dlatego, że mimo iż nie lubię marznąć, zmobilizowałam się do zdjęć w plenerze, co zawsze jest kreatywne.

Pamiętam, jak lubiłam czasem oglądać wywiady z ludźmi, którzy mają ciekawą pasję, np. rzeźbią, malują, podróżują, fotografują, kręcą filmy. Ale w życiu nie chodzi o to by podziwiać innych, ale by się nimi inspirować i tworzyć coś samemu.

To jak? Poczuliście się zainspirowani?

