Wielkanocne awokado

Myślę, że na takie awokado nie muszę nikogo namawiać 🙂 Przepis jest prosty. To takie jajka z awokado na odwrót. Z tym, że proporcjonalnie więcej jest awokado, przez co farsz jest zdecydowanie bardziej kremowy. Wielkanocne awokado fajnie wpisuje się w stylistykę świąt nie tylko smakiem. Zauważyliście, że sam owoc przypomina jajo? Zielone wege jajko 🙂 Genialne. Szkoda, że awokado nie rośnie u nas jak jabłka.

Tak na dobrą sprawę, jeśli ktoś nie używa jaj, wystarczy wydrążyć awokado, skropić cytryną i podać je w miseczce ze skórki z różnymi dodatkami np. pomidorkami, papryką, rzodkiewką czy ogórkiem. Użyłam mniejszej odmiany awokado o nazwie Hass. Jest poręczniejsze na małe porcje.

Wielkanocne awokado

Do stylizacji posłużyło mi stare, dziecinne krzesełko, które spatynowało się stojąc na zewnątrz. Deszcz i słońce zrobiły swoje. Drewno po takim SPA szarzeje i nabiera szlachetnej patyny. Jedyne czego wtedy potrzebujemy to czas. Kolejny rok zatoczył koło … znów wiosna nadchodzi po zimie. Trzeci rok Zen w kuchni.

Gdy zastanawiam się czy warto tyle czasu poświęcać samej stylizacji, bo przecież przygotowanie potrawy też jest pracochłonne, zaglądam na insta stronę Andreya Tulsky i przestaję się nad tym zastanawiać. Dostałam kiedyś bardzo miły komentarz na fb, że moje zdjęcia działają jak antydepresanty. Fototerapia? Czemu nie 😀 Osobiście, bardzo lubię zaglądać na strony, które pozostawiają we mnie przyjemne wrażenia i są inspirujące.

Ale przez to każdy z kimś się porównuje, co z jednej strony jest motywujące, a z drugiej frustrujące. Wszystko dlatego, że zamiast się bawić, bierzemy życie zbyt serio, jakbyśmy wciąż chodzili do szkoły i zbierali oceny.

Jednak w życiu chodzi o to, żeby być lepszą wersją SIEBIE, a nie gorszą wersją kogoś innego! Więc po prostu baw się dobrze 😀