Pistacjowy sernik na zimno to delikatny, przepyszny deser, którego przygotowanie nie zajmie dużo czasu. Jest doskonały na wiele wyjątkowych okazji i z pewnością zachwyci miłośników pistacji. Do tego przepisu najlepiej zakupić krem pistacjowy, który ma konsystencję nutelli, co sprawi że masa serowa będzie puszysta i aksamitna.
Nazwa “sernik na zimno” wynika z jego specyficznej metody przygotowania. W przeciwieństwie do tradycyjnego sernika pieczonego w piekarniku, sernik na zimno nie poddajemy obróbce termicznej. Jest to deser, który chłodzimy w lodówce aż całkowicie stężeje.
Pistacje mają intensywny, orzechowy smak i charakterystyczną zieloną barwę. Dodając je do sernika, uzyskujemy interesujący kontrast w smaku i kolorze. Ponadto pistacje są popularnym składnikiem w wielu kuchniach świata. Ich bogactwo smaku i wartości odżywczych sprawia, że są często wykorzystywane w deserach.
Przepisy na tradycyjne serniki znajdziesz tu : KLIK
Pistacjowy sernik na zimno
Pistacjowy sernik na zimno
Wydrukuj PrzepisSkładniki
- *400 g tłustego twarogu
- *100 g kremu pistacjowego
- *100 g lub nieco więcej ciasteczek cynamonowych
- *2 opakowania galaretki cytrynowej
Instrukcje
Jedną galaretkę (do masy serowej) rozpuść w szklance wrzątku i ostudź.
Drugą galaretkę (na wierzch) rozpuść w 400 ml wrzątku i ostudź.
Twaróg dokładnie zmiel np. za pomocą malaksera.
Pierwszą galaretkę wymieszaj mikserem ze zmielonym twarogiem.
Do masy dodaj krem pistacjowy i ponownie wymieszaj mikserem. Masa powinna być gładka i kremowa.
Ciasteczka przełóż do woreczka foliowego i rozdrobnij je wałkując aż będą drobno pokruszone.
Na dno szklaneczek wyłóż porcje ciasteczek i wyrównaj je mniejszym naczyniem używając np. spód słoiczka.
Następnie wylej masę serową i wstaw na 20 minut do lodówki.
Na koniec wylej na sernik drugą galaretkę i ponownie wstaw do lodówki do całkowitego stężenia.
Wierz ozdób pistacjami i pokruszonymi ciasteczkami.
Nie ukrywam, że najlepsze zdjęcie jest na samej górze – z aktorem drugiego planu. 😉 Towarzyszy mi przy każdej sesji, a że jest już dosyć skoczny, potrafi nabroić na planie zdjęciowym, dlatego nie zawsze pozwalam mu uczestniczyć. Pycinek skończył już 4 miesiące i gdyby nie zdjęcia, nie uwierzyłabym jak bardzo urósł. A tak na serio, jestem zadowolona z tej sesji, dobrze się przy niej „bawiłam”, jest inna niż pozostałe. Lubię bluszcz na zdjęciach, jest taki retro? A może dekadencki jak ten sernik? 😉