Lassi z ananasem

Ostatnio mylą mi się dni tygodnia, jednak dziś miałam moment zastanowienia, czy właściwie jest lipiec czy nadal czerwiec? Lassi z ananasem powstało w maju, kiedy jeszcze kwitły jabłonie … cóż, po prostu nie nadążam!

Jego egzotyczna nazwa wywodzi się z Indii, gdzie w upalne dni, przygotowuje się napój na bazie jogurtu, wody oraz przypraw (szafran, kumin, chili). Istnieją różne odmiany lassi, głównie z dodatkiem owoców. Ja postanowiłam wykorzystać dostępnego teraz świeżego ananasa, który jest mocno kwaśny, słodki i bardzo soczysty, dlatego nie rozcieńczałam napoju wodą. Zresztą, często luźno podchodzę do przepisów i zazwyczaj dopasowuję do własnych preferencji lub „ograniczeń” histaminowych.

Miłośnikom ananasa, na pewno przypadnie ten przepis do gustu. Gdybym dobrze tolerowała tyle kwasu, z pewnością robiłabym go częściej 😉 A póki co, przygotowałam już sesje z gruszkami i truskawkami. Zdjęcia są, „tylko” trzeba to jeszcze obrobić, wrzucić na blog i opisać. Jak łatwo się domyślić, będą to głównie desery, ciastka oraz … sałatka na bazie owoców. Dla zdrowotności pojawi się wpis na temat mniszka, ale to trochę później, gdyż owoce mają teraz pierwszeństwo. Tak więc cały czas działam, między pracą, a remontem, a wpisy będą się pojawiać w „swoim” czasie. Czyli zazwyczaj „po” czasie 😉

Polecam również przepis, w sam raz na upały – owocowa sałatka z ananasem i winogronami.

Lassi z ananasem

Marzą mi się nowe tła do zdjęć, najlepiej na bazie naturalnego kamienia lub imitujące kamień. Ostatnio zaliczyłam wycieczkę po marketach budowlanych i zaskoczył mnie ogrom materiałów do wyboru. Poszukując tapet musiałam zaliczyć dział ogrodniczy, potem z talerzami, kafelkami, oświetleniem, a na ciuchy już nie miałam weny. Szkoda mi na to czasu zwyczajnie, gdy tyle ciekawych projektów można ogarnąć … Wróciłam z torbą pełną kwiatów i tapet, ze starą, prującą się torebką pod pachą. Cóż, może innym razem …

Miłego weekendu zaglądającym 🙂