Kolejny (niebanalny) przepis na potrawę ze szparagami. Szparagi z wędzonym twarogiem i pomidorkami smakują i wyglądają wyśmienicie. Idealna przystawka lub danie obiadowe np. z dodatkiem makaronu. Warto wykorzystać ten pomysł w sezonie, póki szparagi dostępne w przyzwoitej cenie 😉
Pierwotnie szparagi upiekłam w piekarniku, ale moim zdaniem lepsze będą lekko podgotowane, a pomidorki zapieczone z serem i przyprawami. Więcej czasu zajęło mi ogarnięcie sesji niż przygotowanie potrawy. Także luz, dacie radę.
Szparagi z wędzonym twarogiem i pomidorkami
W przepisie wykorzystałam liście czosnku niedźwiedziego – kto jeszcze ma, niech skorzysta. A kto nie ma, może posiekać świeży szczypiorek i natkę pietruszki i posypać nimi gotowe danie. Świeżych ziół raczej nie zapiekam, bo prędzej się przypalą niż zostawią aromat.
Polecam też szparagi z truskawkami, gryczane tabbouleh ze szparagami oraz tagliatelle ze szparagami i z czosnkiem niedźwiedzim.
Cała sesja powstała w ciepłym, przytulnym i sielskim klimacie, który lubię najbardziej. Główną ozdobą są kwiaty rajskiej jabłoni – teraz już wiecie, jak wygląda raj 🙂 Róż, zieleń, błękit i koniecznie jakieś miękkie futerko do przytulenia. Zapraszam …
Szparagi umyj, odetnij lub odłam twarde końcówki. Wrzuć je na osolony wrzątek i gotuj 2-3 minuty. Wymieszaj oliwę z miodem i sosem sojowym, dodaj przekrojone na pół pomidorki, pokruszony twaróg i delikatnie wymieszaj. Pomidorki w zalewie z twarogiem, wstaw do piekarnika nagrzanego do 200 °C z termoobiegiem i piecz około 15 minut. Na talerze podawaj porcje szparagów i upieczone pomidorki. Posyp ziołami, przyprawami oraz migdałami i podawaj od razu. Idealnie pasuje do tego makaron typu kokardki, wtedy zamiast przystawki możemy mieć danie obiadowe.Szparagi z wędzonym twarogiem i pomidorkami
Wydrukuj Przepis
Składniki
Instrukcje
Jak widać, młody grey załapał się na sesję i nawet wcale się nie stawiał 😉 Tylko już ledwo mieści się w kadrze, tak urósł. Nadal wściubia nos tam, gdzie nie powinien. Uwielbia gryźć kable jak pies, a za muchami lata typowo po kociemu. No i zdarzyło mu się zwiedzić świat – nikt nie wie, jak wydostał się na zewnątrz, ponieważ dróg ucieczki jest kilka. Najważniejsze, że odnalazł się cały i zdrów. I dobrze, że trzymał się blisko domu, a nie w swej głupocie pognał gdzieś przed siebie.
7 rano, a my wszyscy w panice biegamy po ogrodzie … „dziecka” nie ma, więc każdy ma w głowie jakiś smętny scenariusz. Na całe szczęście, Antek odezwał się w końcu na głos „matki” i …
wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Koniec bajki 🙂