Stali czytelnicy bloga pewnie zauważyli, że niemal do każdej sesji przygotowuję jakąś kwiatową stylizację bądź impresję. Po trosze dlatego, że lubię a przy okazji, żeby wpis był ciekawszy wizualnie. Jednak do tej pory nie pojawiły się stylizacje kwiatowe w plenerze.
Wcześniej wydawało mi się, że mam tych zdjęć całkiem sporo, ale jak zaczęłam przeszukiwać archiwum okazało się, że to były pozory 😉 Nie było z czego wybierać!
Im więcej zdjęć robię, tym więcej od siebie wymagam. Może jestem po prostu zbyt surowa, bo najczęściej wpisy których w ogóle nie umieściłabym w sieci, cieszą się największą popularnością. Nigdy tego nie pojmę 😉 Temat stylizacji i kompozycji pojawił się już na blogu w moim Kursie stylizacji. Dobór tła, akcesoriów i aspekty techniczne są tu szczegółowo omówione.
Wracając do tematu stylizacji kwiatowych – postanowiłam przygotować je w plenerze. Wpis powstawał na raty. Nawet zastanawiałam się, czy aby na pewno go skończę przed końcem lata – ciągle coś kwitnie 😀 Aż szkoda odpuścić 😉 Nowe doświadczenia wymagają nowego podejścia do tematu. Światło nadal zastane i naturalne, ale tło musiałam sobie „zorganizować” uwzględniając warunki świetlne i potencjał samego „tła”czyli przestrzeni w kadrze.
Stylizacje kwiatowe w plenerze
Najlepsze (technicznie) zdjęcia wychodzą w półcieniu lub kiedy nie ma słońca w planie. Ale gdy jest całkiem pochmurno, kolory są dla mnie zbyt „smutne”, a światłocień „nudny” albo „płaski”. Podobny efekt daje użycie lampy błyskowej na wprost obiektu – w zasadzie nie ma cienia. Nuuuda! Chyba, że jest to portret i chcemy ukryć zmarszczki, wtedy żadna ilość światła nie jest za duża haha 😉
Cała fotografia to gra światła i cienia. Nic odkrywczego, ale nie każdy to widzi. To tak jak z rysowaniem portretu – sam szkic choćby najlepszy, jest płaski. Dopiero światłocień nadaje mu bryłę, uprzestrzennia go i uplastycznia. Kilka z tych stylizacji udało mi się właśnie tak pokazać – jako grę światła i cienia 🙂
Na zdjęciu niżej jest bardzo miękkie, rozproszone światło i mocno rozmyte tło.
Natura, to przede wszystkim kolor. Tu ważne są nie tylko zestawienia barw na zdjęciu, ale głównie prawidłowy balans bieli. W zasadzie rzadko kiedy automat w aparacie wybierze satysfakcjonujący nas balans kolorów. Najlepiej wybierać ustawienia ręczne, choć nie wszystkie modele aparatu mają takie możliwości. Pozostaje jeszcze korekta w programie graficznym 🙂
W tym poście postawiłam na bardzo naturalne stylizacje. I skromne. Ślimaczek na zdjęciu niżej został chwilowo złapany w niewolę 😉 ale był taki malutki (czytaj : słodki) i fotogeniczny, że postanowiłam go wykorzystać. Zresztą całe hordy ślimaków pasą się u mnie za darmo, niech w końcu jeden na to zapracuje 😀
W szerszym planie, gdzie widać sporo różnych elementów, najlepiej jest jak najbardziej rozmyć tło, żeby wydobyć to co jest dla nas najważniejsze. Czyli ustawić małą głębię ostrości.
Znowu motywy ślimacze. Muszelka jako mini wazonik, podświetlona w zachodzącym słońcu.
Ćwiczenie na refleks 🙂 Stylizacja na szybko!
Róży – królowej kwiatów, poświęciłam kilka ujęć – jest taka malarska.
Trochę namęczyłam się z układaniem tych stokrotek, bo wiatr płatał mi figle … W naturze jesteśmy całkowicie uzależnieni od warunków atmosferycznych. Może przy robieniu portretów ujęcia z wiatrem rozwiewającym włosy będą ciekawsze, ale zdjęć makro raczej już nie zrobimy 😉
Stary koszyk, wiadro, taboret czy kawał deski mogą świetnie zastąpić klasyczny wazonik.
Tak naprawdę każdy z nas jest kopalnią pomysłów, bo jesteśmy różni, niepowtarzalni. Dlatego najlepiej gdy idziemy za głosem własnej intuicji. Kreatywność najlepiej uwalnia się w czasie zabawy, nie żmudnej pracy.
Kwiaty truskawek też zasługują na swoją fotkę!
Gdybym chciała użyć lamp, nie udałoby mi się uzyskać takiego pięknego, miękkiego światła. które prześwitywało pod drzewem. Te dzwoneczki wcale tu nie rosły, położyłam je na tej miękkiej, eterycznej trawie 😉
Często zdarza się, że ten sam obiekt fotografowany w tym samym czasie i miejscu, w takich samych warunkach oświetleniowych – w ujęciu dwóch różnych osób wygląda zupełnie inaczej. Mam na myśli to, że jedno z tych zdjęć będzie kiepskie, a drugie bardzo dobre. Jak osiągnąć ten drugi efekt? Są na to dwa sposoby:
a) Trzeba bardzo dużo fotografować zmieniając ciągle perspektywę i kąt nachylenia względem obiektu oraz nauczyć się operować głębią ostrości.
b) Trzeba wnikliwie analizować fotografie, które nam się podobają – kolor, głębia ostrości, perspektywa, kompozycja itp. Wtedy mamy szansę DOSTRZEC co możemy poprawić, aby nasze zdjęcia były lepsze technicznie i … ciekawsze 🙂
Elżbieta Mikołajewska
2018-06-28 at 20:33Cudnie Małgosiu 🙂 Masz oko!
Gosia Zen w kuchni
2018-06-29 at 09:08Dziękuję Elu 🙂 Oj to wymaga długich ćwiczeń … 😉 albo „bawienia się” przy fotografowaniu.